środa, 29 sierpnia 2012

Giuseppe Pelosi – „Na pomoc! Mam cyberdziecko!”



Tytuł: „Na pomoc! Mam cyberdziecko!”
Autor: Giuseppe Pelosi
Wydawnictwo: Bernardinum
Liczba stron: 112
Rok wydania: 2012
ISBN: 978-83-7823-059-5
Cena: 19,90 zł
Dostępna też: Księgarnia Gandalf




W dwudziestym pierwszym wieku problemów z Internetem mamy co niemiara. Przemoc, wyłudzenia, uzależnienia to tylko niektóre efekty złego wykorzystywania tego źródła wiedzy. Trzeba jednak pamiętać, że świat cybernetyczny ma także wiele zalet i pozwala na lepsze życie. Dzięki niemu w mgnieniu oka możemy się dowiedzieć co się dzieje u rodziny. Ba! Możemy się nawet dowiedzieć co się dzieje w najdalszych zakątkach świata. Sęk tkwi w tym by właściwie wykorzystywać to dobrodziejstwo technologii. O plusach Internetu często zapominają rodzice i dziadkowie, dla których bywa on czasami czymś nie do pojęcia, jakimś złem, które mami młodzieńcze umysły.

„Na pomoc! Mam cyberdziecko!” to niezwykły podręcznik dla rodziców, którzy czują się zagubieni w sieci. Książka została podzielona na trzy rozdziały:

• Pochwyceni w sieć (dotyczący między innymi: kopiowania i przesyłania głosu)
• Sieć! (poruszający takie problemy jak: języki sieci, dydaktyczne podcasty czy też przeszukiwanie informacji w Internecie)
• Hansel, Gretel i rybka Nemo (dotyczący pornografii, pedofili online itp.)

Oraz załączniki:
• Załącznik 1: Internetowy alfabet (przedstawiający wiele ważnych terminów i ich definicji)
• Załącznik 2: Dziesięć podcastów, które mi się podobają!

Utworzenie tego podręcznika uważam za naprawdę genialny pomysł. „Na pomoc! Mam cyberdziecko!” to pozycja, która na pewno ułatwi rodzicom zrozumienie wielu ważnych spraw związanych z właściwym korzystaniem z Internetu. Buszowanie w sieci stanie się dla nich czymś bardziej zrozumiałym chociażby dzięki licznym przykładom konkretnych sytuacji. Specyficzny styl i humor autora sprawia, że podręcznik ten staje się pozycją oryginalną i przyjemną w odbiorze.

Giuseppe Pelosi od wielu lat współpracuje z różnymi portalami w sieci. Jest również autorem tekstów teatralnych, które poruszają zagadnienia związane z relacjami między rodzicami i dziećmi. Prywatnie jest ojcem trzech dziewczynek.

Serdecznie polecam tę książkę nie tylko rodzicom, ale i dzieciom (zawsze można nakłonić starsze pokolenie do zapoznania się z tą pouczającą pozycją:)).


*Okładka pochodzi ze strony: http://ksiegarnia.bernardinum.com.pl/pl/p/NA-POMOC-MAM-CYBERDZIECKO-PODRECZNIK-DLA-RODZICOW-ZAGUBIONYCH-W-SIECI/556




Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Bernardinum :)
Wydawnictwo Bernardinum Pelplin

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Tim Powers - "Na nieznanych wodach"



Tytuł: „Na nieznanych wodach”
Autor: Tim Powers
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Liczba stron: 504
Rok wydania: 2011
ISBN: 978-83-08-04761-3
Cena: 38,00 zł



Kto nie marzy o zapierających dech w piersiach przygodach? Każdego dnia mamy nadzieję, że w końcu nadejdzie ten moment, ta magiczna chwila, kiedy stanie się coś nieprawdopodobnego i wyrwie nas z szarej codzienności. Drzwi się otworzą i nic nie będzie w stanie nas powstrzymać. Brzmi utopijnie? Nie wiem jak wy, ale ja postanowiłam śnić dalej.

Książka „Na nieznanych wodach” Tima Powersa to arcydzieło. W gruncie rzeczy, nie wiem, co tu wyjaśniać. Jeśli samo nazwisko tego wybitnego pisarza fantastyki Was nie zachęca, to może poruszy was fakt, że utwór ten zainspirował twórców filmu Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach. Znalazła się jakaś czarna owieczka, która ciągle nie jest zachęcona? Przyznam, że dobra fantastyka jest dla mnie niczym powietrze. Nie potrafię bez niej żyć. Kilka chwil przerwy i zaczynam się dusić. Już myślałam, że zginę marnie a na nagrobku wyryją mi napis: „Wykończona przez twórczość wtórną i brak dobrych powieści”. Jednak jak to w życiu bywa, okazuje się, że nie cierpię na brak genialnych książek, ale na ślepotę. Dorobek ludzki jest przeogromny i wiem, że, choćbym dożyła setki, nie starczy mi czasu by go ogarnąć. Ile genialnych powieści kryje się w tym morzu obfitości?

„Na nieznanych wodach” zostało wydane w Polsce dopiero w zeszłym roku. Minęło dwadzieścia cztery lata od światowej premiery. Książka doczekała się wielu nagród, w tym: World Fantasy Award, Philip K. Dick Award oraz Locus Award.

Głównym bohaterem powieści jest młody John Chandagnac, który pragnie odnaleźć wuja i odzyskać rodzinną fortunę. Zanim jednak dociera do celu podróży na okręt, którym płynie, napadają piraci dowodzeni przez Daviesa. Nie mając wyjścia, John postanawia przystać do załogi jako Jack Shandy. Zaczyna się pełna niebezpieczeństw podróż ku owianej legendą Fontannie Młodości. Jak zakończy się ta przygoda?

„Na nieznanych wodach” jest książką dla osób, które w głębi duszy pragną prawdziwych przygód i na pewno im je zapewni. Pozwólcie porwać się magicznemu klimatowi tej powieści.

Serdecznie polecam!

“Yo ho, yo ho, a pirate's life for me.” :)



*Okładka pochodzi ze strony: http://www.wydawnictwoliterackie.pl/ksiazka/205/Na-nieznanych-wodach---Tim-Powers




Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Literackiemu :)

wtorek, 21 sierpnia 2012

John Medina – „Jak wychować szczęśliwe dziecko”



Tytuł: „Jak wychować szczęśliwe dziecko”
Autor: John Medina
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Liczba stron: 364
Rok wydania: 2012
ISBN: 978-83-08-04870-2
Cena: 34,90 zł



Czasami przychodzi mi do głowy myśl, że powinny być prowadzone jakieś specjalne szkolenia dla osób, które pragną mieć dzieci. Dlaczego w szkole nie uczą nas jak odpowiednio wychować potomka, jak być dobrym rodzicem? No tak, okres do osiemnastego roku życia może się wydawać zbyt wczesnym na poruszanie tak konkretnych problemów. Niby odbywają się zajęcia z wychowania do życia w rodzinie, ale ile problemów może być poruszonych w tak niewielkim czasie jaki został przydzielony na te lekcje. Może dobrym pomysłem byłoby utworzenie specjalnych kursów, ale tak naprawdę często nie mamy czasu. Dzień za dniem wypełnia nam praca i zajęcia domowe. Dobrze, że na rynku wydawniczym udaje się od czasu do czasu znaleźć jakąś dobrą książkę poświęconą zagadnieniu wychowywania dzieci.

John Medina jest z wykształcenia biologiem molekularnym. Bada on wpływ rozmaitych czynników na rozwój mózgu. Prywatnie zajmuje się wychowywaniem dwóch synów. Jego najnowsza książka jest kontynuacją bestselleru „Brain Rules”, opisującego tajniki ludzkiego mózgu.

„Jak wychować szczęśliwe dziecko” to poradnik przedstawiający rozwój mózgu dziecka od okresu prenatalnego po piąty rok życia. Książka została podzielona na kilka rozdziałów:

• ciąża,
• udany związek,
• bystre dziecko: jakie możliwości tkwią w ziarenku?,
• bystre dziecko: jakie znaczenie ma gleba, w której wyrastają ziarenka?,
• szczęśliwe dziecko: jakie możliwości tkwią w ziarenku?,
• szczęśliwe dziecko: gleba, czyli jakie znaczenie ma środowisko i wychowanie,
• dobre dziecko.

Autor przekonuje nas, że tak naprawdę wystarczy przestrzegać prostych reguł, aby wychowywanie malucha stało się przygodą. Medina porusza takie problemy jak: wpływ muzyki na nienarodzone dziecko, konsekwencje stresu i ruchu matki, rozmowa z dzieckiem w okresie prenatalnym. Zamieszczone w książce porady mają pomóc czytelnikowi w wychowaniu szczęśliwego, zdrowego i bystrego dziecka. Poradnik skierowany jest zarówno dla rodziców mających już swoje potomstwo, jak i dla par, które się o nie starają.

Pozycję uważam za bardzo przydatną. Znajduje się w niej wiele ciekawostek, wręcz banalnych do zastosowania w życiu, a mogących wpłynąć na dobry rozwój maluchów. Informacje są opisane szczegółowo i często poparte przykładami z życia codziennego.

Serdecznie polecam wszystkim obecnym i przyszłym rodzicom! :)


*Okładka pochodzi ze strony: http://www.wydawnictwoliterackie.pl/ksiazka/2279/1-jak-wychowac-szczesliwe-dziecko




Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Literackiemu :)

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Shiling Huang - "Carciphona" tom 1





Tytuł: "Carciphona" tom 1
Scenariusz i Rysunek: Shiling Huang
Wydawnictwo: Yumegari
Liczba stron: 174
Rok wydania: 2012
ISBN: 978-83-6367500-4
Cena: 19,90 zł





“Nie masz marzeń? Czegoś, co chciałabyś zrobić za wszelką cenę… Inni traktowaliby to, jak głupią obsesję I stratę czasu. Jak wielkie byłoby Twoje pragnienie? Patrzyłabyś na nie przez pryzmat swojego serca czy innych?”*

Dziś na blogu po raz pierwszy zamieszczę recenzję mangi. Na wypadek, gdyby ktoś nie miał wcześniej styczności z tym rodzajem dzieła, postanowiłam we wstępie krótko wyjaśnić, co to właściwie jest. Prosto mówiąc - mangą nazywamy japoński komiks. Drukowany jest on zwykle w czerni i bieli, z wyłączeniem okładek oraz, ewentualnie, kilku pierwszych stron. Mangę czyta się od tyłu (tam gdzie my mamy koniec danego dzieła, w mandze jest początek :)), od prawej do lewej strony.

„To mogłoby być miłe – przełożyć potrzeby innych nad własnymi, ale czy powinno się zdradzać własne serce, by uszczęśliwiać innych?”*

Szczerze mówiąc, na polskim rynku wydawniczym pojawiło się niewiele dobrych, japońskich komiksów z gatunku fantasy. Można, oczywiście, zamówić tytuły za granicą, ale nie ma już tej przyjemności związanej z czytaniem w rodzimym języku, zresztą ceny też bywają wygórowane, szczególnie jeśli chodzi o przesyłkę.

W bieżącym roku, nakładem Wydawnictwa Yumegari, pojawił się pierwszy tom mangi „Carciphona”. Przyznam, że było to dla mnie jedno z najważniejszych wydarzeń tego roku. „Carciphonę” udało mi się znaleźć przypadkowo, podczas przeglądania zagranicznych blogów, już w zeszłym roku. Od pierwszych chwil zakochałam się w tej opowieści i jakże wielką radość sprawiła mi informacja, że mogę ją czytać w języku rodzimym (bądź co bądź, mój angielski nie jest wciąż tak dobry jakbym tego chciała).

„Każdy ma coś, czego naprawdę mocno pragnie… pewne jest, że to nie będzie łatwe. Ale jeśli ty nie spróbujesz walczyć za własne przekonania, kto to zrobi?”*

Główną bohaterką historii jest młoda i niezwykle utalentowana czarodziejka Veloce Visrin. Jej życie od początku było skomplikowane. Matka umarła zaraz po porodzie, następnie została porzucona w dzieciństwie i od tego czasu wiedzie samotne życie. Magiczna moc dziewczyny jest ukrywana przez króla Kronzel ponieważ według Boskich Praw Zakazu, których przestrzegać mają wszystkie państwa, trzeba zniszczyć wszelką magię. To jednak nie koniec przykrości. Pewnego dnia w domu Veloce pojawia się Blackbird – przyczyna utworzenia Zakazu – bezwzględna zabójczyni, mordująca utalentowanych magów, obecnie czyhająca na życie głównej bohaterki. Po kompletnej klęsce Visrin, przeciwniczka darowuje swojej ofierze życie dając szansę na rewanż. Wyzwala także kłębiący się w Veloce gniew…

„Carciphona” jest pozycją po stokroć genialną. Intrygująca fabuła, dynamiczna akcja, genialna kreska sprawiły, że bez najmniejszego trudu zajęła ważne miejsce w moim sercu i mojej biblioteczce. :) Manga ta jest też dla mnie skarbnicą mądrości (którą świetnie przedstawiają powyższe cytaty), bo często się zdarza, że zapominamy o własnych marzeniach.

Serdecznie polecam wszystkim! :)


Okładka pochodzi ze strony: http://yumegari.pl/yumegari/nasze-wydania/carciphona/
*Cytaty pochodzą z mangi "Carciphona" tom 1



Za możliwość przeczytania mangi serdecznie dziękuję Wydawnictwu Yumegari :)

niedziela, 19 sierpnia 2012

Douglas Hulick – „Honor złodzieja”




Tytuł: „Honor złodzieja”
Autor: Douglas Hulick
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Liczba stron: 484
Rok wydania: 2012
ISBN: 978-83-08-04860-3
Cena: 38,00 zł
Dostępna też: Księgarnia Gandalf




Co najbardziej kocham w fantastyce? Najprawdopodobniej jest to możliwość oderwania się od szarej, czasami wręcz monotonnej, rzeczywistości. Momentami sobie myślę: „jeśli coś jest w stanie powstać w naszych myślach, jest w stanie także zaistnieć”. A może wyobraźnia jest nam dana w celu ugłaskania i zrekompensowania ograniczeń świata? Niektórzy pewnie właśnie tak uważają. Ja wolę sądzić, że wyobraźnia przenosi człowieka do innej rzeczywistości. Tej, która tka sieci w naszych umysłach. Tej, która wykracza poza namacalne i pojmowane rozumem. Rzeczywistości rodzącej marzenia.

„Honor złodzieja” jest debiutem literackim Douglasa Hulicka. Uznanie jej za jeden z najlepszych debiutów fantasy 2011 roku spowodowało, że tym bardziej zapragnęłam sprawdzić czy ta pozycja naprawdę jest aż tak dobra. Jak to bywa z debiutami, owiewa je pozytywna reklama. Z każdej strony bombardują nas komentarze: „Genialny!”, „Jeden z najlepszych”… Dopiero po skończeniu takiej książki zdajemy sobie sprawę, że wcale nie było tak dobrze. Czujemy się zawiedzeni albo, co gorsza, oszukani. Jednak czasami sami z radością zauważamy, że czas spędzony na przeczytaniu takiej czy innej pozycji wcale nie był stracony oraz że każda minuta, a nawet godzina była warta zatopienia się w niezwykłej historii. Historii, która na „kilka chwil” była w stanie przyśpieszyć bicie serca i porwać umysł. Cieszę się, że właśnie taką historię stworzył Douglas Hulick.

Opowieść przenosi nas do Ildrekk – miasta, w którym niebezpieczeństwo czai się na każdym kroku. By móc przetrwać w tym miejscu, trzeba mieć sporo sprytu, liczne znajomości i nieskończone ilości szczęścia. Głównym bohaterem historii jest Drothe - Kamrat, utalentowany złodziej, włamywacz i Nos. Pracuje dla najbardziej potężnego człowieka w mieście. Zajmuje się zdobywaniem informacji, a sposoby ich pozyskiwania nie grają roli. Często są to: podstęp, tortury, przekupstwo… Podczas wypełniania jednego z zadań, Drothe odkrywa tajemnicę dotyczącą prastarej księgi dającej właścicielowi nieograniczoną władzę. Księgi, której poszukuje niemal każdy. Czy tym razem zdolności i szczęście bohatera pomogą mu uniknąć czyhającego nań niebezpieczeństwa?

Przyznam szczerze, że „Honor złodzieja” jest najlepszą książką jaką udało mi się przeczytać w tym roku. Ciekawa fabuła, trzymająca w napięciu akcja, wyśmienity humor i genialnie wykreowane postacie to główne zalety powieści. Polecam wszystkim, bo nie jest to książka jedynie dla mężczyzn. :)


*Okładka pochodzi ze strony: http://www.wydawnictwoliterackie.pl/ksiazka/2272/Honor-zlodzieja---Douglas-Hulick




Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Literackiemu :)

Ewa Krassowska-Mackiewicz - „Słownik japońsko-polski"






Tytuł: „Słownik japońsko-polski"
Autor: Ewa Krassowska-Mackiewicz
Wydawnictwo: Edgard
Liczba stron: 352
Rok wydania: 2011
ISBN: 978-83-62482-91-7
Cena: 39,90 zł




Trzeba przyznać, że dobry słownik jest podstawą nauki języka. Często się zdarza, że nie znamy jakiegoś konkretnego terminu, bądź wylatuje nam on po prostu z głowy i potrzebujemy jak najszybciej znaleźć poszukiwane słówko. W takim właśnie wypadku dobry, przejrzyście zredagowany słownik okazuje się wybawieniem z zaistniałej sytuacji.

Słowników pozwalających na przybliżenie Polakom języka japońskiego na naszym rynku wydawniczym jest niewiele. Niestety, nie mamy zbyt dużego wyboru i często się zdarza, że zamiast sięgać po źródła rodzime wolimy korzystać ze słowników angielskojęzycznych, w których możemy wręcz przebierać.

W 2011 roku, nakładem Wydawnictwa Edgard, ukazał się „Słownik japońsko-polski”, którego autorką jest Ewa Krassowska-Mackiewicz. Słownik zawiera 12 000 haseł ułożonych w porządku alfabetycznym. Obok japońskiego terminu widoczny jest zapis słownictwa w hiraganie i kanji oraz polskie tłumaczenie (zapożyczenia obcojęzyczne, nazwy botaniczne i zoologiczne zapisane są katakaną). We wstępie słownika możemy również znaleźć informacje poświęcone japońskim systemom pisma, tabele hiragany i katakany itp.

Jak głosi napis na okładce, słownik ma pomóc użytkownikowi w przygotowaniu się do międzynarodowego egzaminu kompetencji z języka japońskiego (Nihongo Noryoku Shiken - Japanese Language Proficiency Test, JLPT). W Polsce test ten odbywa się w Polsko-Japońskiej Wyższej Szkole Technik Komputerowych w Warszawie. JLPT podzielony został na pięć poziomów znajomości języka (od N1 – najwyższego, po N5 – najniższy). Przyznam, że sama postanowiłam, ze za rok wezmę udział w tym egzaminie, póki co na poziomie N5. „Słownik japońsko-polski” jest naprawdę sporą pomocą zarówno w nauce do testu jak i ogólnie nauce języka japońskiego.

Warto również pokrótce wspomnieć o autorce opisywanej przeze mnie publikacji. Ewa Krassowska-Mackiewicz jest absolwentką japonistyki Uniwersytetu Warszawskiego. Zajmuje się kulturą i kaligrafią japońską, dydaktyką języka japońskiego oraz nauczaniem poprzez e-learning. Od kilkunastu lat autorka jest związana z Polsko-Japońską Wyższą Szkoła Technik Komputerowych. Wszystkim miłośnikom Japonii i języka japońskiego gorąco polecam „Słownik japońsko-polski”! Jest to pozycja, która na pewno ułatwi wam naukę! :)


* Okładka pochodzi ze strony: http://www.jezykiobce.pl/slownik-japonsko-polski,830.html


Za słownik serdecznie dziękuję Wydawnictwu Edgard :)

środa, 15 sierpnia 2012

Trudi Canavan – „Gildia magów”



Tytuł: „Gildia magów”
Autor: Trudi Canavan
Wydawnictwo: Galeria Książki
Liczba stron: 520
Rok wydania: 2007
ISBN: 978-83-925796-0-1
Cena: 32,58 zł
Dostępna też: Księgarnia Gandalf



Ostatnimi czasy do moich ulubionych autorów fantasy zaczęłam zaliczać Trudi Canavan. Przyznam, że liczba jej książek w mojej skromnej, prywatnej biblioteczce stale się powiększa.

Mam słabość do tej pisarki, sama nie potrafię odgadnąć dlaczego. Pewnie przez poruszaną tematykę. Czarodzieje nieodłącznie kojarzą mi się z inną (moją ulubioną) autorką – Andre Norton, będącą moim numerem jeden od zarania dziejów. To właśnie jej zawdzięczam moją miłość do czytania. Trudi Canavan jest dla mnie swego rodzaju następczynią mojej królowej fantasy. Co zabawne, styl i przedstawiane światy tych pisarek znacznie się różnią. Jednak każdy z nich ma w sobie magię.

Trudi Canavan jest australijską pisarką, laureatką nagrody Aurealis za najlepsze opowiadanie fantasy. Autorka zajmuje się nie tylko pisaniem ale i ilustracjami. Pracuje jako szefowa działu graficznego australijskiego czasopisma poświęconego fantastyce.

„Gildia magów” jest pierwszą częścią Trylogii Czarnego Maga. Wszystkie części historii łączy osoba głównej bohaterki. Rok w rok magowie Imardinu przeprowadzają w mieście tak zwane czystki mające na celu oczyszczenie ulic z żebraków i włóczęgów. Podczas jednej z nich zostaje naruszona, zdawałoby się niemożliwa do pokonania bariera ochronna, którą tworzą wokół siebie. Młoda dziewczyna, nie mogąca pogodzić się z tym lekceważącym i haniebnym traktowaniem biednych ludzi, z całą swoją wściekłością ciska kamieniem w jednego z magów. Kamień przekracza magiczną barierę. Tak na jaw wychodzi istnienie nieszkolonego maga, którego jak najszybciej trzeba odszukać, zanim straci panowanie nad swoją siłą i zniszczy całe miasto. Zaczyna się pościg, który zdecyduje o losach wielu ludzi.

Pomysł na książkę wręcz niebanalny. Czytając „Gildię magów” miałam wrażenie, że sama powieść jest tworem magicznym. Dawno już nie czytałam książki, od której tak naprawdę odrywałam się z wielkim żalem, książki, po której przeczytaniu historia, którą opowiadała, ciągle we mnie żyła. Fantastyka jest moim ulubionym gatunkiem zapewne dlatego, że pozwala oderwać się od szarej i czasami nad wyraz monotonnej rzeczywistości. Książka Trudi Canavan trafia na listę moich ulubionych powieści.

Serdecznie polecam!!


*Okładka pochodzi ze strony: http://www.gandalf.com.pl/b/gildia-magow-ksiega-i-trylogii-czarnego/




Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Księgarni Gandalf :)

niedziela, 12 sierpnia 2012

Joanna Opiat-Bojarska – „Blogostan”






Tytuł: „Blogostan”
Autor: Joanna Opiat-Bojarska
Wydawnictwo: Replika
Liczba stron: 308
Rok wydania: 2012
ISBN: 978-83-76741-78-9
Cena: 29,90 zł
Dostępna też: Księgarnia Gandalf





„Życie nie jest lepsze ani gorsze od naszych marzeń, jest tylko zupełnie inne.” William Szekspir

Internet – magiczne narzędzie spełniania marzeń, szybkiej komunikacji i zdawałoby się nieskończony zbiór wiedzy. Co się stanie gdy jeden z największych uproszczeń ludzkiego życia przerodzi się w narzędzie manipulacji i przyczynę choroby? Co jeśli niewłaściwie wykorzystywany stanie się przyczyną ludzkiego upadku?

Bohaterką książki „Blogostan” jest Sylwia Michalak. Wiedzie ona z pozoru szczęśliwe życie. Nowa praca pełna perspektyw i kochający chłopak mają jednak swoje gorsze strony. Szef zalega z wypłacaniem pensji już nie po raz pierwszy, a chłopak niezmiennie myśli tylko o imprezach i dobrej zabawie. Sylwia zakłada bloga chcąc podzielić się swoim codziennym życiem z innymi. Opisuje na nim wszystko co uważa za istotne dla siebie i mogące zaciekawić innych (relacje z chłopakiem, rozwód rodziców itp.). Blogowanie będące wypełniaczem wolnego czasu i możliwością wyżalenia się nieznanym osobom przeradza się w końcu w obsesję. Do czego ją to doprowadzi?

Książkę Joanny Opiat-Bojarskiej czyta się ze sporą przyjemnością i lekkością mimo, że poruszany w niej temat jest problemem poważnym. Powieść w pewnej części jest przestrogą przed zbytnim zatracaniem się w świecie wirtualnym, który może stać się uzależnieniem stawiającym na szali nasze życie. Często się zdarza, że kiedy zawodzi nas świat realny, najbliżsi „wbijają” nam noże prosto w serce – zwracamy się w stronę świata wirtualnego. Świata, w którym możemy wyżalać się dowoli, zachowując pewną anonimowość. Jednak ta wirtualna przestrzeń z łatwością może przerodzić się w narkotyk, który dawkowany w nadmiarze bądź też niewłaściwy sposób, doprowadzi do nieszczęśliwego zakończenia.

Joanna Opiat-Bojarska jest absolwentką Akademii Ekonomicznej w Poznaniu. Prowadzi firmę działającą na rynku nieruchomości. „Blogostan” nie jest pierwszą powieścią autorki. Swoją przygodę z pisaniem zapoczątkowała dziełem pod tytułem: „Kto wyłączy mój mózg?”. Książkę polecam wszystkim! Już sama okładka powieści hipnotyzuje swoim pięknem, pewną delikatnością i intymnością. Warto także zajrzeć na bloga autorki: www.opiatbojarska.blog.pl


*Okładka pochodzi ze strony: http://replika.eu/szukaj.php?wyd=0&id3=384&k=&tyt=&szuk=1



Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Replika:)


wtorek, 7 sierpnia 2012

Katarzyna Enerlich - „Studnia bez dnia”





Tytuł: „Studnia bez dnia”
Autor: Katarzyna Enerlich
Wydawnictwo: MG
Liczba stron: 256
Rok wydania: 2012
ISBN: 978-83-7779-080-9
Cena: 34,90 zł
Dostępna też: Księgarnia Gandalf






„Niebo to jednak studnia
a więc tyle cembrowin
ile smutku i gwiazd
Lecz najsmutniej jest wtedy
kiedy skalpel księżyca
otwiera obłok
jak brzuch delfina” Edward Stachura**

Kolejna książka polskiego autorstwa, po którą udało mi się sięgnąć to „Studnia bez dnia”. Sporo słyszałam o autorce tej pozycji – Katarzynie Enerlich – jak i o jej twórczości. Przekonana pozytywnymi komentarzami na temat książki postanowiłam, że właśnie od niej zacznę moją przygodę z pisarstwem tej znanej Polki.

Pochodząca z Mrągowa Katarzyna Enerlich jest autorką wielu powieści współczesnych. W swojej twórczości nie ogranicza się jednak tylko do prozy, bowiem jest także współautorką trzech tomów poezji. Już jako małe dziecko postanowiła, że zostanie dziennikarką. Ku temu marzeniu zmierzała z godnym podziwu zapałem. W wieku 12 lat zadebiutowała artykułem o swojej rodzinnej miejscowości. Obecnie jest twórczynią niezależną i należy do Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.

„Studnia bez dnia” jest opowieścią po brzegi wypełnioną magią. Już sam tytuł przyciąga wzrok i zmusza do zastanowienia. Dlaczego „Studnia bez DNIA”? Może to zwykła literówka? Jednak, jak to często bywa w życiu, okazuje się, że wszystko ma swój cel, swoje znaczenie. Historia przedstawiona w książce zawiera w sobie ciekawy wątek kryminalny i szczyptę prawdziwych wydarzeń.

Wszystko zaczyna się, gdy główna bohaterka – Marcelina – dowiaduje się o zdradzie męża. Tego samego dnia, w drodze powrotnej do domu, ginie on w wypadku samochodowym. Marcelina jednego dnia straciła i partnera i miłość, załamana postanawia poznać kochankę męża - kobietę, która podobnie jak ona darzyła go uczuciem. Niezwykły splot okoliczności sprawia, że główna bohaterka podejmuję pracę u Tadeusza, toruńskiego rzeźbiarza. Wydaje się, że wszystko zmierza po właściwej drodze. Życie ponownie zaczyna nabierać kolorów. Kapryśny los kocha jednak płatać figle. Marcelina odkrywa mroczną i zarazem tragiczną tajemnicę sprzed kilku stuleci. Dokąd zaprowadzi ją prywatne śledztwo? Czy zdoła uniknąć niebezpieczeństw?

Książkę czyta się jednym tchem, czasami mając wrażenie zagubienia między fikcją a prawdą. Pozycja ta jest idealną lekturą na deszczowe popołudnie. Gdy już się od niej oderwiemy, kończąc ostatnie zdanie, nastanie nowy dzień. :) Bardzo dużym plusem jest także płynny i przyjemny styl autorki. Z wielką przyjemnością sięgnę po kolejne powieści Katarzyny Enerlich.

Serdecznie polecam!


*Okładka pochodzi ze strony: http://www.wydawnictwomg.pl/studnia-bez-dnia/
** Cytat pochodzi z ksiażki: "Studnia bez dnia"



Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu MG :)

piątek, 3 sierpnia 2012

PM Nowak – „Ani żadnej rzeczy”





Tytuł: "Ani żadnej rzeczy"
Autor: PM Nowak
Wydawnictwo: Czarna Owca
Liczba stron: 352
Rok wydania: 2012
ISBN: 978-83-7554-444-2
Cena: 29,90 zł




Podobno wakacje to najlepszy czas na czytanie kryminałów. Przyznam, że moja znajomość z tym gatunkiem jest wciąż niewystarczająco satysfakcjonująca. Zaintrygowana tytułem i samym autorem postanowiłam sięgnąć po książkę „Ani żadnej rzeczy”. Powieść ta jest debiutanckim dziełem rozpoczynającym serię o policjancie Zakrzeńskim i komisarzu Wilku.

PM Nowak to językoznawca, tłumacz i podróżnik, który po wielu latach tułaczego życia osiadł w Warszawie. Postanowił oddać się swojej największej pasji – pisaniu. PM Nowak jest autorem póki co mało znanym. Jednak to dopiero początek, ponieważ jego debiutancka powieść „Ani jednej rzeczy” już cieszy się sporym uznaniem i dobrymi opiniami czytelników. Na mnie samej wywarła wielkie wrażenie.

Historia zaczyna się morderstwem. W Podkowie Leśnej zabita Katarzyna Cebulska. Po dotarciu na miejsce zbrodni, policjanci zastają owinięte taśmą ciało kobiety. Obok zamordowanej leży zdjęty ze ściany obraz. Okazuje się, że kobieta została zastrzelona. Sprawa morderstwa zostaje przydzielona komisarzowi Jackowi Zakrzeńskiemu oraz prokuratorowi Wilkowi. Zaczyna się dochodzenie. Bohaterowie wcielając się w role detektywów przesłuchują wszystkich mających związek z zamordowaną. Czy złoczyńca tak naprawdę chciał skraść dzieła sztuki? A może któryś z przesłuchiwanych kłamie, a motywem morderstwa wcale nie był napad rabunkowy?

Powieść tę dostałam w formie elektronicznej. Przyznam, że nie lubię czytać wlepiając oczy w monitor. Naprawdę kocham materialną stronę książki i łatwiej mi znieść ją w formie audiobooka niż pdfa. Początkowe zdania czytałam z lekką niechęcią i irytacją (z powodu formy, zmęczenia i późnej godziny), jednak linijka po linijce, strona po stronie zaczęłam pochłaniać przedstawioną przez autora historię i stałam się częścią opowieści, stojąc tuż obok głównych bohaterów. „Ani żadnej rzeczy” jest bardzo dobrym przykładem tego, że polska powieść kryminalna może być naprawdę zaskakująca i wciągająca. Z niecierpliwością czekam na dalsze dzieła PM Nowaka.

Serdecznie polecam tę pozycję, nie tylko miłośnikom kryminału, ale i osobom chcącym się przekonać, że polscy autorzy mogą poszczycić się nie lada talentem.



*Okładka pochodzi ze strony: http://www.czarnaowca.pl/kryminaly/ani_zadnej_rzeczy,p979369390



Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca :)